WSTĘP

 

Mówią, że pierwszą miłość pamięta się do śmierci. Mówią także, że do minionej miłości wraca się tylko po przegraną. Zalew Wiślany był niewątpliwie naszą pierwszą miłością do słonej wody. Wracamy do Zalewu, ulegając prośbom nowego pokolenia zakochanych w tym "przedsionku" prawdziwego morza. Wróciliśmy tu na chwilę, w przerwie pomiędzy Flensburgiem i Hanko. Był to powrót pośpieszny ale pełen wspomnień, porównań i żalu, że nowe czasy na Zalew Wiślany przebijają się tak powoli. Wizualną miarą czasu, który upłynął między pierwszym a drugim wydaniem tej locji niech będzie poniższe zestawienie fotografii:

 

 

Ala Rąbalska, córeczka Bosmana Nowej Pasłęki i Marco Kuliński przed laty,  kiedy powstawało pierwsze wydanie locji Zalewu Wiślanego...

 

 ... i w roku 1999, podczas prac nad drugim wydaniem.

 

Zalew Wiślany to naturalny etap stopniowania wtajemniczenia w sztukę żeglowania pomiędzy szuwarami a prawdziwym morzem. Ciągle marzy się nam, jako droga "zdeglomerowania" zapchanych jachtami Mazur w kierunku Zatoki, wód przybrzeżnych i dalej na Bornholm, Kalmarsund, Gotland, Sund... Jak na razie, droga dość mało uczęszczana bo rygory władz nadal srogie, choć zupełnie nieuzasadnione. W dawnych latach były to tylko "morskie wody wewnętrzne". Dziś to podobno "międzynarodowa droga wodna" o bardzo dwuznacznym statusie. Kiedyś przebiegającej w poprzek granicy pilnowali sowieccy pogranicznicy. Dziś pilnuje głównie polska Straż Graniczna. Pilnuje zawsze ten, który ma w tym interes. Zamiana ról nie wychodzi na dobre swobodzie żeglugi po stronie polskiej ale rozumiemy, że interes Rzeczpospolitej tego wymaga. Nie zmienia to faktu, że bezzasadna troskliwość administracji morskiej o bezpieczeństwo żeglugi jachtowej bardzo, bardzo nam ciąży. I w tym upatrujemy pierwszej przyczyny dlaczego na Zalewie Wiślanym nadal jachtów mało....

Zalew Wiślany ma sporo zalet i od nich warto zacząć prezentację akwenu. Jest to "spora woda", umożliwiająca wielogodzinne rejsy o długich halsach. Woda tak spora, że w przypadkach złej widoczności zmuszająca do nauki korzystania z kompasu (może nawet i GPS !). Niektóre porty uczą co to nabieżniki wyznaczające kierunek podejścia, pławy kardynalne, pławy oznakowania bocznego  itd. Nie jeden z szuwarowców tu wreszcie zapamięta, która główka falochronowa ma kolor czerwony. Wreszcie radio na jachcie rozszerzy zakres odbieranych programów. Czyli prawdziwe morskie przedszkole, zwłaszcza że woda słonawa.

Wbrew pozorom nie jest to akwen sielankowy mimo, że szuwarowcy nadal dostrzegają porośnięte trzcinami przybrzeżne płycizny. Szuwary nadal spełniają funkcję siatki pod cyrkowym trapezem. W rzeczywistości jest to akwen mogący zaokrąglić oczy ze strachu nie jednemu zejmanowi z Jadwisina. Ale przecież o to chodzi bo przecież pomiędzy szuwarowym a morskim żeglowaniem to tylko taka różnica jak pomiędzy grą w ping-ponga a tenisem. Na Zalewie Wiślanym gwałtownie zmieniająca się pogoda potrafi stworzyć całkiem poważne sytuacje i to o dziwo w pierwszym rzędzie jachtom... balastowym. Małe głebokości powodują, że falowanie wzrasta szybko, a krótka fala może dokuczyć nawet morsko opływanym żeglarzom. Jest więc Zalew akwenem wymagającym znacznie większej czujności niż do której przywykli śródlądowcy. Można się tu sporo nauczyć oraz wdrażać pierwsze nawyki właściwe żegludze morskiej.

Czerwcowo-lipcowo-sierpniowe rejsy mają też sporo dni spokojnych i słonecznych, zapewniających beztroski odpoczynek i to w towarzystwie dam. Doświadczenie wykazuje, że jest to najdalej wysunięty akwen osiągający powszechną akceptację płci pięknej. Na Zatokę wybiera się już co dziesiąta z kobiet stażujących na Zalewie. Żegluga bałtycka to już praktycznie męska zabawa.

Zalew ma różne porty. I te pełne ludzi i zgiełku (Krynica Morska i Frombork), obstawione dyskotekami, automatami do wyłudzania pieniędzy i ogłuszania gawiedzi, kioskami z piwem, zapiekankami, pizzami oraz jarmarcznymi pamiątkami i te spokojne o wyludnionych miasteczkach w głębi lądu (Tolkmicko) oraz te zapomniane, w których zieleń i cisza sprawują władzę (Nowa Pasłęka, Suchacz, Kamienica Elbląska). Każdy zatem ma szansę znaleźć coś dla siebie. Jeżeli dodamy do tego, że nad Zalewem istnieje wiele miejsc wartych odwiedzenia jak: katedra i planetarium we Fromborku, muzeum obozu koncentracyjnego Stutthof w Sztutowie, latarnia morska w Krynicy, stadnina koni w Kadynach, zabytkowe zwodzone mosty nad Szkarpawą i Wisłą Królewiecką to możecie być pewni - drodzy Czytelnicy - że wakacje czy urlop na Zalewie będą przyjemne, ciekawe i pożyteczne. Zamieszczone w książeczce mapki okolic portów i przystani mają zachęcić was do spacerów, kiedy uznacie że pogoda nie jest właściwa do żeglugi.

Powyższe pochwały nie mogą przesłonić i pewnych minusów, które w ostatnich latach na szczęście zostały znacznie zredukowane. Po pierwsze to, że woda Zalewu  nie nadaje się do kąpieli. Oczyszczanie ścieków staje się coraz bardziej powszechne ale muliste dno czyni wodę mętną i mało apetyczną. Brak sanitariatów (wyjątki) a nawet zwykłych ubikacji, kłopoty z poborem wody pitnej i energii elektrycznej są powszechne. Powoli, powoli wymienione mankamenty są usuwane ale jedyną skuteczną drogą ku temu celowi jest powszechna prywatyzacja. Chodzi bowiem tylko o to aby ludziom przedsiębiorczym nie przeszkadzać. Nie przeszkadzać w działalności na rzecz żeglarzy i nie dręczyć samych żeglarzy papierami, odprawami i innymi zupełnie nie europejskimi zwyczajami.

Autorzy składają serdeczne podziękowania Paniom i Panom Henrykowi Brylskiemu, Henrykowi Koszce, Tadeuszowi Jednorałowi, Jerzemu Litwinowi, Marianowi Lenzowi, Barbarze Łuczak, Apoloniuszowi Łysejce, Jerzemu Maćkowiakowi, Bogdanowi Matowskiemu, Markowi Opitzowi, Andrzejowi Półjanowskiemu, Stanisławowi Ramusowi, Katarzynie Rembarz, Wiesławowi Stępniowi, Krzysztofowi Surgoftowi, Andrzejowi Wątrowiczowi, Krzysztofowi Wolskiemu oraz firmie "Smart" za materiały źródłowe i informacje. Dziękujemy także wszystkim reklamodawcom, którzy umożliwili wydanie tej książeczki.

Wreszcie o sprawach formalnych. Przewodnik ten opracowaliśmy dokładając starań o dokładność informacji nautycznych oraz ich aktualność. Świat, w tym  Zalew Wiślany zmieniają się jednak nieustannie. Dzisiejsze dane, jutro mogą okazać się nieaktualne. Kolejne wydanie "Zalewu Wiślanego" (autorzy: Marco i Aleksander Kulińscy ?) może  ukazać się po dopiero latach. Dlatego zaglądajcie do profesjonalnych "Wiadomości Żeglarskich". Do nawigacji używajcie zaktualizowanych map morskich wydawanych obecnie przez Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej. Być może pojawi się wydawca map jachtowych - drukowanych corocznie a więc zawierających bardziej aktualne  informacje. Popularne mapy turystyczne Zalewu Wiślanego oferowane przez kioski, biura turystyczne, agencje reklamowe itp. oczywiście  nie nadają się do prowadzenia nawigacji.

Piszcie do nas pocztówki i listy na adres: Jachtklub Morski "NEPTUN", ul Przełom 6, 80-643  GDAŃSK - Górki Zachodnie lub E-mail: kulinski@rsi.pl

 

 autorzy