Akwanauci Meduzy-2 po 31 latach
02.12.99
18 listopada 1999 roku, po 31 latach od podwodnego eksperymentu znanego pod nazwą "Meduza-2" doszło do uroczystego spotkania w Jachtklubie Marynarki Wojennej "Kotwica". Przybyli akwanauci - Antoni Dębski, Jerzy Kuliński, Bogdan Bełdowski oraz płetwonurkowie grupy obsługi: Aleksander Lassaud, Ryszard Lewandowski i Władysław Szczepkowski. Oprócz wspomnień, jak doszło do realizacji tego pionierskiego eksperymentu, jak budowano kabinę, jak wciągnięto do przedsięwzięcia Przedsiębiorstwo Robót Czepalnych i Podwodnych, Polskie Ratownictwo Okrętowe, jak pokonano opory wielu bardzo ważnych ale zupełnie nie kompetentnych instytucji i autorytetów - doszło do wzajemnych wypytywań o drogi życiowe. Wszystkie są ciekawe ale największe zainteresowanie wzbudziła kariera Bogdana Bełdowskiego. Jak z nurka (klasycznego) PRO został kapitanem żeglugi wielkiej - dowodzącym ogromnymi (oczywiście zagranicznymi) masowcami.

Przypomnijmy co to zdarzyło się 31 lat temu. Kabina nurkowa "Meduza - 2" była nowatorską konstrukcją podwodną, służącą płetwonurkom i nurkom klasycznym do przebywania pod wodą przez okres wielu dni. Powszechnie wiadomo, że organizm nurka lub płetwonurka poddawany przez dłuższy czas ciśnieniu hydrostatycznemu wody, zaopatrywany w medium oddechowe pod wysokim ciśnienie skutkuje nasyceniem tkanek (w tym krwi) gazami, którymi nurek oddycha. Po dłuższym okresie pobytu pod wodą nurek musi wynurzać się etapami i trwa to przeważnie o wiele dłużej aniżeli sama efektywna praca. Dekompresja przeprowadzana po każdym zanurzeniu bardzo obniża wydajność pracy i postęp robót. Skonstruowana (i opatentowana przez Dębskiego, Kulińskiego i Lassaud) kabina umożliwiała prowadzenie wielodniowych prac bez każdorazowych wynurzeń i dekompresji. Po prostu nurkowie mieszkali w podwodnej kabinie na głębokości 24 metrów i wychodzili do pracy na głębokość 54 metrów bez potrzeby poddawania się dekompresji. Eksperyment przeprowadzono w listopadzie 1968 roku w pobliżu cypla helskiego. Celem prac była inwentaryzacja wraku trałowca zatopionego w 1939 roku. Akwanauci przebywali pod wodą tydzień, dokładnie 157 godzin, z czego 22,5 godziny pochłonęła dekompresja. Statkami obsługi były holowniki "Koral" i "Tumak". "Koralem" dowodził kpt. Blachowski, chiefem był znany kapitan zawodowy i jachtowy Jan Krauze. Niestety odeszli już na wieczną wachtę.

Meduza schemat

Eksperyment potwierdził słuszność spekulacji dotyczących problemów ekonomicznych, technicznych i fizjologicznych. Był w tym czasie prawdziwym sukcesem. W kinach szły filmowe dodatki, prasa, radio i telewizja relacjonowały przebieg eksperymentu. Polskie firmy prowadzące roboty podwodne manifestowały wstrzemięźliwość bo eksperyment pokazywał jak skrócić czas robót podwodnych a firmy przecież rozliczały się z inwestorami nie w oparciu o obmiar prac a wynikowo za........ilość godzin spędzonych przez nurka pod wodą. Co prawda - przez pewien czas kabina "Meduza 2" i następne konstrukcje wykorzystywane były przy budowie Portu Północnego, w Senegalu, przy wierceniach podwodnych itp. ale generalnie ta technologia za wielu firmom psuła interes. Akwanauci zostali odznaczeni medalami "Zasłużonym Ziemi Gdańskiej", otrzymali nagrodę Naczelnej Organizacji Technicznej", występowali z panią Ireną Dziedzic w "Tele-Echu", z Wunderlichem w "Magazynie postępu technicznego"............... picu, picu, picu.

Załoga "MEDUZY" po wynurzeniu (wykąpaniu się i przebraniu).

W roku 1969 do Polski zaczęły przyjeżdżać zagraniczne delegacje japońskiej firmy Nichimen Co. Ltd oraz renomowanego Dragera z RFN ale władze polskie ani patentu, ani know-how, ani consultingu sprzedać nie chciały. NIE, BO NIE! Kulińskiemu dwa razy udało się zaprezentować przebieg eksperymentu (sympozjum Komitetu Naukowego CMAS w Hawanie oraz sympozjum CRIS w Barcelonie) za co oczywiście udzielono mu reprymendy. Zagraniczne czasopisma płetwonurków przedrukowywały informacje polskiej prasy i periodyków. Po jakimś czasie patent wygasł i zapoczątkowana przez Polaków technologia weszła do standardu długotrwałych prac podwodnych na znaczniejszych głębokościach.

Załoga "MEDUZY" i płetwonurkowie grupy obsługi po 31 latach. Stoją od lewej: Ryszard Lewandowski, Władysław Szczepkowski, Aleksander Lassaud, Jerzy Kuliński, Antoni Dębski i Bogdan Bełdowski.

Czy akwanauci żałowali utraconych dywidend? Nie, o wiele bardziej - utraconych wyjazdów do normalnego świata. A byli tego świata wówczas tak ciekawi.

NESTORZY Z "MEDUZY" Gdańsk, 30 listopada 1999

JERZY KULIŃSKI