Komórka na morzu uwagi praktyczne
30.03.99
W zeszłorocznym rejsie Gdańsk-Mariehamn-Gdańsk miałem ze sobą telefon komórkowy NOKIA 3110 i korzystałem z usług sieci PLUS GSM. Poniżej przedstawię kilka uwag praktycznych.
Moja Nokia 3110 doskonale znosiła warunki morskie i pomimo wilgoci działał znakomicie. W wypadku zalania telefonu, należy natychmiast wyjąć z niego baterię. Po wysuszeniu i włożeniu baterii telefon powinien znów działać (oczywiście tylko do następnego zalania). Nie należy trzymać telefonu na słońcu bo wtedy paruje szybka wyświetlacza. Nie zapomnijcie zabrać ładowarki samochodowej (o ile w jachtowej tablicy rozdzielczej jest gniazdo zapalniczkowe). Przy "zdychającej" baterii, gdy pole jest słabe, o wiele trudniej jest się połączyć.

Zasięgi pola: Cała Zatoka Gdańska jest w zasięgu pola. W odległości około 10 Mm na północ od Helu można jeszcze korzystać z telefonu. W Morzu pomiędzy Helem i Hoburgiem (południowy cypel Gotlandii) pola nie ma. Dopiero około 10-15 Mm na południe od Hoburga złapałem pole szwedzkiej sieci Conviqu. Płynąc wzdłuż zachodniego brzegu Gotlandii, około 10 mm od niego, cały czas miałem pole. Na Gotlandi pole jest wszędzie. Z Visby przeskoczyłem do Nynashamn wschodni brzeg Szwecji). Około 15 mm od szwedzkiego brzegu złapałem pole. W szkierach Sztokholmu (a sądzę, że w całej Szwecji też) wszędzie jest silne pole. Na Alandach, w okolicy Mariehamn również nie ma problemów z polem. Generalnie w Szwecji i Finlandi pole sięga na około 10-15 Mm w morze (zależy to również od czułości aparatu). W powrotnej drodze, będąc 8 mm od brzegu, na trawersie Władysławowa złapałem pole Plusa i aż do Helu nie zniknęło.
Pamiętajcie by w telefonie ustawić funkcję "automatyczny wybór sieci". Wedy telefon wybierze operatora, którego sygnał jest najsilniejszy. Na wodach szwedzkich zwykle będzie to Conviqu.
Antenę samochodową warto zamontować wysoko. Pomysły polegające na stawaniu na dachu kabiny w poszukiwaniu pola mogą zaowocować jedynie utopieniem telefonu lub delikwenta.

Dlaczego warto mieć telefon komórkowy w rejsie.
  1. Jeśli przegapicie prognozę zawsze można zadzwonić do Polski do Instytutu Meteorologii, gdzie bardzo miły synoptyk, udzieli Wam najlepszych informacji, łącznie z prognozą długoterminową. Szczególnie, gdy dowie się, że dzwonicie z pokładu jachtu. Taka rozmowa choć może kosztować 20 złotych pozwoli skipperowi spać spokojnie. Gwarantuję, że warto tam dzwonić. Podaję numer do tej wyjątkowo użytecznej instytucji 58 -620-34-22. Nie zapomnijcie o kierunkowym do Polski.
  2. Gdy sytuacja jest niezbyt pewna i zastanawiacie się czy już warto wołać MAYDAY, czy jeszcze nie, dobrym pomysłem jest zadzwonienie do szwedzkich służb ratowniczych, podanie swojej pozycji i uprzedzenie ich o przewidywanych kłopotach. Gwarantuję, że nie będą mieli Wam tego za złe, a i nastroje w załodze poprawią się. Takie zgłoszenie ewentualnych problemów nic nie kosztuje (poza opłatą za połączenie). Gdy sytuacja się wyklaruje, warto do nich oddzwonić, powiedzieć O.K i podziękować. Numer do służb ratowniczych znajdziecie w każdym porcie. W Visby można go otrzymać, od człowieka zbierającego opłaty portowe. Podejrzewam, że w innych portach podobnie.
  3. Rodziny czekające w kraju dostaną informacje gdzie jesteście, dużo wcześniej. Narzeczona z siwymi włosami brzydko wygląda, więc lepiej zadzwonić do niej kilkanaście godzin wcześniej, szczególnie, gdy wysłuchała prognozy rybackiej i wie, że wiało 7 B.
Nie zapomnijcie przed rejsem:
  1. uaktywnić usługę ROAMNGU
  2. dowiedzieć się u swojego operatora jak dzwonić do Polski i jak odsłuchiwać pocztę głosową.
  3. owiedzieć się o ceny u poszczególnych operatorów zagranicznych, oraz zanotować o której godzinie u danego operatora zaczynają się tzw."godziny szczytu". Podobnie jak w Polsce, opłaty pobierane za połączenia poza szczytem są dużo niższe.
Pamiętajcie że:
  1. w pierwszym zagranicznym porcie należy uzyskać telefon do miejscowych służb ratowniczych i wpisać go do pamięci telefonu
  2. gdy ktoś dzwoni do Was z Polski, to i tak płacicie za to połączenie (dlatego warto jest, ze względów finansowych, tylko odsłuchiwać skrzynkę i oddzwaniać do Polski - najlepiej z automatu)
  3. nie wolno kłaść telefonu obok kompasu
Naszego rodaka za granicą, łatwo można poznać po tym, że w porcie stoi na dachu kabiny i wydziera się do telefonu. Cywilizowania ludzie, mający anteny na maszcie rozmawiają z kabiny. Zresztą, wbrew pozorom, w portach pole jest na tyle silne, że można spokojnie rozmawiać z wnętrza jachtu
Na koniec uwaga nieprzyjemna - po powrocie do kraju będzie czekał na Was rachunek nawet 3 razy wyższy od tego, który normalnie płacicie. Chyba, że macie tak silną wolę by korzystać z telefonu rzadko, lub tylko w sytuacjach alarmowych.
Ale tego ostatniego Wam nie życzę. Życzę natomiast wspaniałych rejsów i "żyjcie wiecznie", jak pozdrawia Jerzy Kuliński

Hubert Terentiew - s/y CULEBRA