GMDSS wkracza żeglarze zachowują spokój
12.03.99
Ciągnąc wątek wątpliwości wokół GMDSS rozpoczęty przez Jerzego Knabe (W. Brytania) - dziś kilka wiadomości prosto od Mikolaja Frischa ze Szwecji. Zacznijmy od wiadomości uspakajającej: szwedzkie statki handlowe z całą pewnością prowadzić będą stały nasłuch na kanale 16 UKF jeszcze przez okres 5 lat. Tym bardziej możemy liczyć na nasłuch szwedzkich stacji brzegowych oraz jednostek Kustbevakningen. Wdrażanie nowego systemu idzie bardzo opornie. Jednym z powodów jest bardzo duża ilość fałszywych alarmów. Najczęściej wysyłane są przypadkowo przy instalacji lub inspekcji nowych aparatów. Operatorzy ośrodków ratowniczych kwitują te alarmy powściągliwym "acha - znowu pobierzemy kolejną naukę!" Już po kilku dniach funkcjonowania nowego systemy Szef Nadzoru Stacji Ratowniczej Stockholm Radio powiedział Mikolajowi Frischowi ze złośliwym uśmieszkiem : "GMDSS to zemsta pozbawionych pracy radiotegrafistów."

Zagraniczna prasa fachowa krytykuje producentów nowych radiotelefonów za brak standardu obsługi. Na przykład w "Shipmate RS 8300" sygnał pomocy wysyłany jest po trzykrotnym przycisnięciu czerwonego klawisza w odstepie najwyżej 3 sekund. "Sailor A1" ma go ukryty pod plastikową pokrywą i trzeba go przyciskać przez okres minimum 5 sekund. Słowem bałagan, który ustąpi po kilkuletnich doświadczeniach i ....uzgodnieniach między konkurentami. Przypomnijmy, że wprowadzony od 1 lutego 1999 do floty statków handlowych system GMDSS zautomatyzował wezwanie w niebezpieczeństwie. W hasłowym skrócie jest to metoda "przyciśnij guzik gdy potrzebujesz pomocy". Na panelu apararatu DSC wyróżnia się czerwony klawisz, który po przyciśnięciu powoduje automatyczne wysyłanie na kanale 70 UKF sygnału alarmowego, zawierającego informację o pozycji (jest sprzężony z odbiornikiem GPS) i identyfikatorze jednostki. Foniczna korespondencja w niebezpieczeństwie prowadzona jest na kanale 16 UKF.

Jachty na razie nie muszą być wyposażone w radiotelefony DSC. Wyglada na to, że warto przeczekać okres wieku dziecięcego nowej technologii oraz poczekać aż urządzenia te stanieja do rozsądnych kwot. Już teraz przewiduje się, że ilość marek radiotefonów morskich zmaleje, głównie dzięki eliminacji małych firm amerykańskich oraz większości azjatyckich, których nie będzie stać na opłaty homologacji. Brytyjskie testy obowiązujące w Unii Europejskiej kosztują ponad 10 000 funtów za model. W tej chwili takie koszty przenoszą się bezpośrednio na cenę aparatu w sklepie. W przeliczeniu na złote polskie jest wydatek ponad 5000 zł. A więc konkluzja: spokojnie, czekamy aż technologia wydorośleje a ceny spadna.

Mikolaj Frisch (Goteborg) i Jerzy Kuliński (Gdańsk)