KONTROFENSYWA

Młoda generacja polskich żeglarzy nie wie a starsza pewnie nie pamięta już osławionych aktów prawnych pętających żeglarzy morskich za PRL-u. Otóż w 1991 roku rozstaliśmy się nie tylko z Zarządzeniem Nr 72 Przewodniczącego GKKFiT z dnia 10.11.1971 &ndash Szczegółowa organizacja pływań sportowych i sportowo-turystycznych po wodach morskich ale i z równie rygorystycznym co bałwańskim Regulaminem służby morskiej, będącym Zarządzeniem Nr 25 Przewodniczącego GKKFiT z dnia 19.06.1972. Przyłożyłem do tego rękę wyznam nie tylko bez skruchy ale z pewną dozą dumy. Nie będę przypominał treści owego dokumentu bo budzi on przerażenie pomieszane z politowaniem. Minęło ładnych parę lat bez tych bzdur, żegluje się nam jako-tako, starsi zapomnieli, młodzi o niczym nie wiedzą. I tu nagle kilku starszych panów, dawno już nie żeglujących zaczyna opowiadać na Sejmiku GOZŻ o &ldquopalącej konieczności wypełnienia tej dotkliwej luki&rdquo poprzez wprowadzenie nowego, może nieco zmodyfikowanego REGULAMINU SŁUŻBY (podkreślenie moje &ndash SŁUŻBY !) MORSKIEJ.

Jestem człowiekiem już starym (chociaż ciągle i niepoprawnie włóczę się po morzach) i sił mi zaczyna brakować na permanentne użeranie się o należne żeglarzom swobody obywatelskie. Szczególnie boli gdy ktoś chce popsuć to co z takim trudem nareperowano. To coś w rodzaju wrażenia towarzyszącego oglądaniu sprayowych wulgaryzmów na świeżo pomalowanej ścianie domu. Dlatego proszę żeglarskie pokolenie rówieśników moich dzieci i wnuków o danie właściwego odporu facetom z klubu &ldquopsów ogrodnika&rdquo. Zabierajcie głos na zebraniach waszych klubów, piszcie do Gdańskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego, piszcie do gazet, do ŻAGLI, do MORZA, do red. Sieńskiego w &ldquoDzienniku Bałtyckim&rdquo do &ldquoRadia Gdańsk&rdquo itd. Tą iskrę trzeba zgasić zanim nie podejmą tego tematu inni troskliwi &ldquoopiekunowie życia ludzkiego na morzu&rdquo.

Sprawa jest niezwykłej wagi. REGULAMIN SŁUŻBY MORSKIEJ to doskonałe narzędzie przeciw żeglarzom w rękach Delegata Ministra (na rozprawie w Izbie Morskiej) oraz towarzystw ubezpieczeniowych, ochoczo wykorzystujących jakiekolwiek uchybienie od jednej nawet litery zapisu prawa. I wreszcie apel &ndash uważajcie kogo wybieracie na swych delegatów na semiki okręgowe, krajowy, do władz. Bo póżniej do kogo pretensje ?

Na koniec reminiscencja filozoficzna. Przyrzekam sobie, że gdy już wreszcie zejdę definitywnie z decku na keję - nie będę zabierał głosu w sprawach co dla żeglarzy jest dobre, co złe i czego im potrzeba. Możecie liczyć wtedy tylko na moją radę ale wyłącznie, kiedy o nią poprosicie. Jeśli podzielacie ten pogląd &ndash wytłumaczcie to tym faciom, przejętych głęboką, bezinteresowną (jak zawiść) o was troską. Proszę unikać rękoczynów, choć naubliżanie wydaje mi się zasadne.