Dobry komiks nawigacyjny. Recenzja.
03.12.98
Jan Jałoszyński, kapitan jachtowy, wieloletni członek Komisji Szkolenia PZŻ znowu dał dowód osobistego zaangażowania w sprawy edukacji młodzieży żeglarskiej. Właśnie ukazało się drugie wydanie jego rysunkowego podręcznika pt. VADEMECUM ŻEGLARZA JACHTOWEGO - książki niezwykle przydatnej do nauki żeglarskiego abecadła. Godne podkreślenia jest także to, że Jan nie tylko ów podręcznik napisał ale i wydrukował własnym sumptem. Już na wstępie trzeba podkreślić iż jest to podręcznik bardzo na czasie bo z pytaniami i wątpliwościami co do wymaganej wiedzy oraz zakresu uprawnień po wprowadzeniu nowego regulaminu stopni spotykamy się co chwilę. Książkę rekomenduje Komisja Szkolenia PZŻ.

VADEMECUM ŻEGLARZA JACHTOWEGO to 76-stronnicowa książka w dużym (A4) formacie w 77% procentach powierzchni zapełniona obrazkami (sporo kolorowych !). Istny komiks. To wielka zaleta bo młodzież wychowana na telewizji, video, komiksach i internecie co raz trudniej namówić do czytania. Informacje obrazkowe sprzyjają percepcji oraz głębiej zapadają w pamięć. Przecież to, że piszemy 'Jurek' a nie 'Jórek' zawdzięczamy głównie pamięci wzrokowej. Jałoszynski idzie konsekwentnie tropem popularnych kiedyś w żeglarstwie harcerskim bryków rysunkowych, 'Tablic pomocniczych' Biedrzyckiego oraz własnego, poprzedniego (czarno-białego) skryptu. Wprowadzenie do materiału dydaktycznego stanowią wybrane paragrafy z Rozporządzenia RM Nr 729 dotyczące uprawnień, warunki uzyskania patentu oraz ramowy program szkolenia ubiegających się o stopień żeglarza. Dalej zaczynają się owe obrazki o flagach, banderach, galach i proporcach. Ze zdziwieniem dowiaduję się że proporczyk mego klubu jest nielegalny bo nie został zarejestrowany w PZŻ.. Następna strona to esencja przepisów i sygnałów regatowych. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebna ani w książce a zwłaszcza na samym wstępie. Teraz dalszy ciąg rozdziału 'Przepisy' prawo drogi, śródladowe przepisy żeglugowe, sygnały dźwiękowe, światełka i oznakowania dzienne i znaki żeglugowe. Rozdział 'Wiadomości o jachtach żaglowych' to rysunki jachtów, osprzętu i urządzeń. Czwarty rozdział traktuje o teorii żeglowania. Tradycyjnie nadmiar wykresów, wektorów i innej podbudowy teoretycznej. Krytyków tej opinii odsyłam do klasycznych obrazko-podręczników Slightona 'This is sailing' oraz 'This is cruising'. W rozdziale 'Meteorologia' mowa o monsunach a ani słowa o prognozach pogody. Dalej prace bosmańskie, w nim 15 'najważniejszych' węzłow. Ja umiem wiązać tylko trzy węzły na linach i jeden na krawacie. Myślę, że dla żeglarza też tyle by wystarczyło. 'Ratownictwo' to ilustracja resuscytacji i niezbędne minimum o urazach. Kolejny obszerny rozdział to klucz do locji śródlądowej: oznakowanie szlaków, morfometria rzek (warkocz, blizna, zwara, bystrze itd.) i konstrukcje hydrotechniczne.

'Manewrowanie jachtem' to cztery strony ciasno zapełnione ilustracjami. Brak natomiast najskuteczniejszego manewru wyławiania człowieka za pomocą zagarnięcia liną z kołem ratunkowym. Ostatni rozdział poświęcono silnikowi zaburtowemu. Zilustrowano go przekrojem świętej pamięci silnika 'Forelle' (coś w rodzaju samochodu 'Trabant'). Wreszcie bardzo fajny epilog - ilustrowane obrazkami zestawienie pytań kontrolnych na patent żeglarza jachtowego. To mi się bardzo podoba bo porządkuje wymagania, studząc zapały nadgorliwych instruktorów obojga stopni.

Ocena ogólna = 'dobrze +' . Pożyteczny materiał na kursach - zastępujący bezsensowne notowanie i przerysowywanie z tablicy. Nie winię Autora za nadal zbyt rozbudowaną część teoretyczną 'urzędowego' programu szkolenia. Ja wiem - ambicją każdego nowego pokolenia instruktorów jest coś dołożyć. Najlepiej coś tak prawie naukowego. Do dobrej, godnej polecenia książki mam jeszcze jedną uszczypliwą uwagę: Janie zauważ, że konstrukcje jachtów zmieniają się w kształcie, konstrukcji, materiałach i osprzęcie a Ty nadal żyjesz urokiem tych starych drewnianych szczupakowatych łajb o długachnych nawisach. Te talrepy, żmijki, fikuśne raksy, refmaszynki, nagle, kołki, liny roślinne smołowane............. Janie - to już tylko historia, tych łodzi naprawdę już nie ma.

JERZY KULIŃSKI