Powrót na główną stronę     Skocz do archiwum

Wojciech Kmita - A może... Stowarzyszenie Popierania Swobodnego Żeglowania?    11.03.2001


Kapitana. Wojciecha Kmitę, sławnego żeglarza - obieżygloba (ale słowo mi się wymysliło!) ruszył "krótki kurs PZŻ(b)" autorstwa Mariana Lenza, także kapitana. No, no - czytajcie młodzi ludzie! To bardzo rozwijajace intelektualnie dywagacje. Jeśli kapitanowie o takich sprawach ........ Żyjcie wiecznie! Don Jorge


Ciekawy ten kurs demokracji wg. M. Lenza. Ze zdziwieniem zauważyłem, że są jeszcze OPTYMISTYCZNI idealiści :-------- "Ludzie porządni, a za takich uważam delegatów, zwykli stronić od polityki" - pisze autor. Moim zdaniem wręcz odwrotnie: to ludzie nieporządni, nie powinni zajmować się polityką! Działalność w zarządzaniu państwem ( grec. politikos ) tak jak w dawnych Atenach powinna być obowiązkiem i zaszczytem dającym satysfakcję każdemu członkowi państwa obywatelskiego.----------------" Piękne ale bardziej niż optymistyczne.

Propozycja uzdrowienia PZŻ za pomocą znaczących zmian statutowych - bardzo zasadna. Problemem może być realna możliwość przeprowadzenia takich zmian w najbliższej przyszłości - to przecież delegaci wybrani jakiś czas temu mieliby zmieniać statut. Czy aby na pewno będą zainteresowani jego zmianą? Z moich obserwacji jednego (nienajwiększego) OZŻ-u wynika, że do wyborów delegata na sejmik PZŻ niespecjalnie przywiązuje się wagę, tak jakby istniało przeświadczenie, że i tak wybór osoby chcącej zawalczyć o znaczące zmiany na szczeblu krajowym niczego nie zmieni (w domyśle: i tak wszystko ustala się odgórnie i nasz głos nie ma znaczenia). Wybór delegata jest więc wyłącznie wymaganą statutem formalnością, a z takiej możliwości najczęściej korzystają ludzie niekoniecznie nastawieni reformatorsko do istniejącego, korzystnego dla nich status quo. W dodatku nie zauważyłem chęci przekazania delegatowi przez sejmik OZŻ najmniejszych nawet sugestii jakie stanowisko powinien zająć w jakichkolwiek sprawach, czy też jaką inicjatywę powinien przedstawić na sejmiku PZŻ. Marazm?, zwątpienie w możliwości wpływu na własne (demokratyczne) władze? Bo przecież nie brak zainteresowania jak najprostszym dostępem do wody i uroków żeglowania - na sejmikach OZŻ zazwyczaj bywają ludzie bardziej niż przeciętnie zainteresowani żeglarstwem. Gdyby nie brzmiało to tak brutalnie to powiedziałbym: stosunek do "własnej" władzy jakby pozostał po tzw. poprzednim systemie - też się dla świętego spokoju głosowało "na władzę centralną" bo takie były wymagania i też się jej nie szanowało, bo była "jakby narzucona". Ale nie chciałbym wyjść na brutala, więc umówmy się, że tego nie powiedziałem. Do tego czego nie powiedziałem muszę jednak dodać, że mechanizmy historyczne mają ponadczasowe reguły, no i system tzw. poprzedni w końcu się załamał.

Bardzo chciałbym się mylić co do mechanizmów rządzących wyborami władz PZŻ i możliwości zmian statutowych przedstawionych przez Mariana Lenza, ale na razie nie widzę jaskółek tej "wiosny ludów" 2001 w PZŻ-cie. Najbardziej optymistyczny wariant jaki lęgnie się w mojej głowie to potraktowanie ostrej dyskusji przedsejmikowej jako akcji uświadamiającej i przeniesienie jej za pomocą "emisariuszy" na "jak najszersze masy" tych co jeszcze pozostali w klubach (nie wątpię, że wszystkim im znana jest problematyka - chodziłoby tylko o przywrócenie wiary w mechanizmy demokratyczne i wskazanie dróg dla zmian). A wtedy za pomocą paragrafu 17 ust. 4 pkt. 4 statutu PZŻ (na pewno znajdzie się tylu "naszych" wśród delegatów na obecny sejmik) można będzie zwołać nadzwyczajny sejmik i zmienić statut. Pod warunkiem, że na taki sejmik będą mogli być wybrani nowi delegaci - tej informacji niestety nie znalazłem w statucie związku.

A jeśli taki wariant byłby jednak zbyt optymistyczny to zawsze można sięgnąć również po te szersze, pozaklubowe "masy" i stworzyć coś nowego. W końcu PZŻ to nie państwo i obok niego może istnieć jakieś inne polskie stowarzyszenie żeglarskie (Stowarzyszenie Popierania Swobodnego Żeglowania?????), mające jeden podstawowy cel: reprezentować interesy wszystkich "niesportowych" żeglarzy wobec kogokolwiek, kto chciałby się im w te interesy mieszać. A wszystko po to by jak najprościej i bez kłopotów się nam żeglowało (i bezpiecznie, ale to wcale nie musi oznaczać biurokracji rodem z wymienianego już powyżej systemu). Nieustające pozdrowienia. Pesymistyczny idealista - Wojtek Kmita (obecnie niezrzeszony, z niewymienionym patentem, z utraconymi uprawnieniami radiowymi - czy jako taki w ogóle mam prawo zabierać głos?)



Napisz do autora informacji w serwisie


Hosting, serwery, konta www